“Obwód Głowy” – recenzja
W środę, 13 marca miałem przyjemność być w Teatrze Nowym na spektaklu pt.”Obwód Głowy” w reżyserii Zbigniewa Brzozy. Spektakl przedstawia historię dwójki dzieci, które podczas wojny zostają odebrane od swoich matek przez to, że mają one „idealne” parametry głowy (obwód, kolor włosów, kąt między oczami, uszami i nosem).
Młodzi ludzie (3 i 5 lat) trafiają do domu dziecka, gdzie są przedstawiani jako Niemcy czystej krwi, przez germanizację w ośrodku organizacji Lebensborn w Kaliszu oboje mówią tylko po niemiecku. Po pewnym czasie (stosunkowo krótkim) Alodia i Alojzy znajdują rodziny zastępcze, w obu przypadkach przyzwyczajają się do swoich rodzin zastępczych i traktują je jak własne, nie pamiętają zbyt wiele z domu w Polsce. Alojzy Twardowski zaprzyjaźnia się z Ojcem, a po pewnym czasie przekonuje się też do matki, dziadka nie lubi, bo ten wykorzystuje go, żeby mieć na kim prezentować komendy musztrowe. Alodia Witaszek od początku daży swoją Mutti sympatią. Dzieci są prześladowanie w szkołach przez to, że mówią łamanym Niemieckim. Gdy po wojnie mają zostać wysłane powrotem do Polski to protestują, zwłaszcza Alodia. Jednakże gdy już zostają wysłane do Polski to znajdują swoją rodzinę, okazuje się jednak, że ojciec Alodii – lekarz, leczący biednych za darmo – został zamordowany przez Niemców niedługo po tym, jak ta została zabrana z domu. Kilka lat po zakończeniu wojny do Alodii przyjeżdża jej niemiecka Mutti, kiedy spotyka się z jej rodzoną matką, zostają przyjaciółkami. Do Alojzego, Niemiecki Ojciec przychodzi dopiero podczas studiów, podchodzi do niego podczas przerwy i rozmawiają.
Cała historia jest przedstawiona w postaci reportażu z dorosłymi Alodią i Alojzym, prowadzonego przez Włodzimierza Nowaka, przeplatana ze scenkami retrospekcyjnymi. Format jest bardzo ciekawy, pozwala skupić się na tym, co jest opowiadane, zamiast na próbie zrozumienia przestarzałego języka – ponieważ całość jest raczej przejrzysta, łatwa do ogarnięcia rozumem, i opowiadane stosunkowo nietrudnym językiem. Aktorzy grają tak, jakby opowiadali o wydarzeniach, w których brali udział.
Wśród aktorów Andrzej Niemyt zdecydowanie jest moim faworytem, gra on Włodzimierza Nowaka, reportażuje on z taki zapałem i wypytuje o szczegóły tak, jakby faktycznie był ciekawy odpowiedzi, jest zdecydowanie przekonujący i po prostu „kupił mnie” swoją grą aktorską. Z dotychczasowych spektakli teatralnych na których byłem, zdecydowanie ten podobał mi się najbardziej. Polecam przyjść – obejrzeć, na pewno nikt nie będzie żałował.