Relacja z zimowiska 2013
Zimowisko już minęło, tymczasem poniżej mamy dla was relację z niego, pisaną przez zastępowego Sokołów – Mikołaja Cholaszczyńskiego.
„Tam i z powrotem czyli opowieść ZZ-tu”
Spotkaliśmy się na dworcu o pierwszej w nocy po drugim święcie. Nasz ZZ oraz ZZ dziewczyn z Piątki. Sześciogodzinna jazda pociągiem do Katowic, z krótką pobudką w Wrocławiu, dała nam okazję by się trochę zdrzemnąć. Tam przesiedliśmy się do pociągu jadącego ku Bielsko-Białej, a potem do autobusu kursującego do Szczyrku. Wypoczęci (tak jakby) dotarliśmy wreszcie do celu wyprawy.
Po odłożeniu rzeczy w szkole, gdzie spaliśmy, zdecydowaliśmy zrezygnować z nart i przejść się po górach. Silny wiatr starał się nas zniechęcić do wędrówki, ale nie poddaliśmy się i dzielnie parliśmy naprzód. Na jednym ze szczytów wichura była tak silna, że prawie porwała Patryka. Na szczęście pokonaliśmy resztę trasy w czasie nawet o połowę krótszym niż zaplanowaliśmy. Byliśmy jednak za bardzo zmęczeni, by zrobić cokolwiek jeszcze, więc reszta dnia minęła nam na grze w cytadelę i spaniu.
Kolejne trzy dni spędziliśmy od rana do popołudnia na stoku. Kilka osób, w tym Daszek, musiało dopiero nauczyć się jeździć, a jeszcze inni przypomnieli sobie jak się to robi dopiero po paru wywrotkach i kilku zjazdach na siedząco. Mimo wygód w postaci busów podwożących nas na stok wszyscy wieczorami padali na karimaty obolali z postanowieniem, że nigdy więcej nie zjadą. Zawsze jednak rano udawało nam się przekonać mięśnie, że to naprawdę dobra zabawa. W niedzielę z powodu zamknięcia najpopularniejszego wśród nas zjazdu wszyscy nawet początkujący zjechali z Golgoty – najtrudniejszego zjazdu.
W przededniu końca naszego wyjazdu, po powrocie do szkoły zdecydowaliśmy, że pojedziemy wcześniejszym pociągiem. Tym sposobem po mszy świętej opuściliśmy Szczyrk i tą samą drogą, którą tu przybyliśmy, wróciliśmy do Poznania. Nieszczęście dopadło nas w ostatnim pociągu gdzie okazało się, że PKP znów dały plamy i wydrukowały dwa takie same zestawy biletów. Zrządzeniem losu ta sytuacja dała nam okazję porządnie się wyspać w korytarzu.
Pomimo braku śniegu wszędzie poza stokiem, uznaję ten wyjazd za udany. Nie sądzę by dało się lepiej spędzić tą przerwę świąteczną. Bardziej harcerskiej atmosfery mieć nie mogliśmy (choć ciut zimniej mogło by być, by spadł ten śnieg… ale trudno).
Czuwaj!