Powrót do przeszłości, czyli zbiórka ZZtu
Lubimy wracać do starych dobrych czasów. Szczególnie jako harcerze. Na zbiórce zastępu zastępowych zdecydowaliśmy się na wywoływanie staromodnych, czarno-białych zdjęć z kliszy. Wiemy, że często robili tak nasi ojcowie, którzy z wypiekami na twarzy, na poddaszu świerczewskich domów, czekali na fotki swoich ukochanych. Jeden z nich użyczył nam potrzebnego sprzętu.
Na początku uszykowaliśmy cały sprzęt. Trzeba było dokładnie odizolować harcówkę od światła białego, zostawiając jedynie czerwoną żarówkę. Tylko ona nie szkodziła papierowi do fotografii. Na stole rozłożyliśmy przyniesioną maszynę służącą do przenoszenia obrazów z klisz. Dodatkowo mieliśmy minutnik mechaniczny, służący do precyzyjnego określania czasu naświetlania. Oprócz tego przygotowaliśmy kuwety ze specjalnymi roztworami. Pierwszym z nich był wyzwalacz, który służył do wywoływania zdjęć na światłoczułym papierze. Drugim był utrwalacz, który zachowywał ten obraz zapewniając zdjęciu trwałość i przyzwoity wygląd.
Drużynowy pwd. Tomek Ceranek HR, zaczął od wytłumaczenia zasad działania oraz obsługi urządzeń. Potem każdy z nas miał okazję do samodzielnego wywołania dowolnego zdjęcia, z przygotowanego wcześniej filmu. Ze względu na nasz brak doświadczenia w dziedzinie fotografii, wykonywaliśmy po kilka wersji każdego obrazu, aby uzyskać odpowiedni poziom naświetlenia. Następnie nasze dzieła wkładaliśmy do przygotowanych wcześniej cieczy, gdzie moczyły się dobrą godzinę, nim można je było wystawić na działanie światła. Zdjęcia po wypłukaniu w utrwalaczu rozkładaliśmy na metalowej blaszce i wałkowaliśmy je w celu pozbycia się pęcherzyków powietrza znajdującego się pod nimi. Blaszkę z fotografiami wkładaliśmy do specjalnej maszyny, która je suszyła, do stanu gotowej fotografii. Niestety z braku doświadczenia, zdjęcia wychodziły za jasne, lub za ciemne. Nikt się nie martwił jednak, ponieważ był to nas pierwszy raz, a i tak byliśmy z siebie dumni, a nasze dzieła pokazywaliśmy sobie wzajemnie.
Po tej trzygodzinnej zabawie, każdy wyszedł ze świadomością zdobycia nowej umiejętności i czując, że to nie był czas zmarnowany. Pojawiły się nowe pomysły, a w niektórych z nas chęci, aby także, jak nasi wcześniej wspomniani ojcowie, gdy przyjdzie na to czas, z drżeniem serca wywoływać zdjęcia bliskich nam osób. Może nie będą ona najpiękniejsze, ale będą miały dla nas wartość. Bo będą to nasze zdjęcia.
Paweł Kaczmarek ćwik i Jędrzej Walkowiak wywiadowca