Kilka migawek z obozu piętnastki

Zapraszam do lektury artykułu autorstwa dh. Adama Mikołajczaka HO, który ukaże się w naszej gazetce parafialnej.

Do boju!
16 lipca, wczesna pobudka o 4-5 godzinie, wszyscy szybko zrywają się z łóżek nie mogąc doczekać się ponad trzytygodniowej harcerskiej przygody. Z uszykowanymi wcześniej bagażami spieszą na dworzec PKP, skąd najpierw pociąg, a później autobus wiezie ich do Gwdy Wielkiej, na miejsce obozowe nad jeziorem Wielimie. Przez pierwsze 3 dni ciężka praca. Trzeba wszystko wybudować: miejsca do spania, sanitarki, bramę, naprawić stołówkę i kuchnię, pozostałe po obozie kursowym, posprzątać magazyn z całym ekwipunkiem. Na szczęście dzięki dużemu zapałowi, dobrej pogodzie i świetnemu humorowi wszystko po 3 dniach jest już gotowe…
Gwizdek
Gwizdek, zbiórka, apel. Formalnie zaczyna się obóz. Wszyscy podnieceni oczekują na zbliżającą się przygodę. Wcielamy się w młodych żołnierzy, harcerskie „Szare Szeregi” biorące bardzo czynny udział w Powstaniu Warszawskim i w walce o wyzwolenie Polski podczas II Wojny Światowej. Nasze pierwsze zadanie – zniszczyć linię kolejową. Harcerze w bojowych nastrojach przebierają się w stroje maskujące i ruszają do walki. Niemcy (komenda) bronią zaciekle mostu. Nasi Szaroszeregowcy po krótkiej potyczce zdobywają najpierw skład amunicyjny, a potem wysadzają most. Zadanie wykonane – zajęło ponad 4 godziny. Przez cały obóz szereg podobnych (i niepodobnych) gier. Któregoś dnia kolejna niespodzianka – spływ kajakowy. Po niespełna 20-kilometrowej ciężkiej trasie harcerze są zdolni jedynie do zjedzenia obiadu i pójścia spać.
Ahoj!
Wędrownicy piątego dnia obozu wyruszają na wędrówkę, pociągiem ze Szczecinka do Czaplinka, a tam 4 dniowa żegluga jachtem Mors 720 „Crazy Frog” po jeziorze Drawskim. Wiele przygód: kilkurazowa ucieczka przed ulewą, problemy z mieczem, no i oczywiście 4 dni nieustannego żeglowania w 6-ścioosobowym składzie świetnych kolegów. Pomimo tylko dwóch osób z praktyczną wiedzą żeglarską, dzięki pomocy naszego sternika Marcina każdy mógł się nauczyć sterowania jachtem. Niestety wszystko co dobre się szybko kończy. Dodatkowo pod koniec obozu wypad na narty wodne do Szczecinka, który wszystkim na długo utkwi w pamięci.
Odwrót
Po ponad dwutygodniowej „walce z okupantem” nadszedł czas na inne działania. Po zwinięciu obozu udajemy się na Ogólnopolski Zlot XX-lecia ZHR-u. Docieramy tam w niedzielę 2 sierpnia. Rozbijamy się w drugim co do wielkości gnieździe – Wielkopolskim. Na tym zlocie czeka nas najważniejsze wydarzenie drużyny w tym roku – Turniej Drużyn Puszczańskich – 8-śmiu najlepszych drużyn w Polsce walczących o miano drużyny RP. W planie rozmaite konkurencje: całodniowa połączona ze zwiedzaniem gra po Toruniu, rozbijanie „dychy” (tzn. wysokiego 10-osobowego namiotu), gra leśna sprawdzająca wyrobienie harcerskie zastępów, sprawdzanie porządków i ocenianie zadań przedobozowych. Poza turniejem wiele innych atrakcji takich jak jarmark w Koronowie, igrzyska harcerskie w Bydgoszczy, a co najważniejsze możliwość poznania mnóstwa nowych znajomych i przyjaciół z każdego zakątka Polski.
Wyniki
Nieubłaganie nadchodzi ostatni dzień. Rozpoczyna się apel końcowy. Po jakimś czasie ogłaszanie wyników Turnieju. Oboźny czyta: „Miejsce trzecie – Warszawa, miejsce drugie – Lublin, miejsce pierwsze… – 15 PDH „Ingonyama” im. Romualda Traugutta!” Wygraliśmy! Dzięki pracy i chęci wszystkich harcerzy jesteśmy teraz drużyną Rzeczypospolitej! Spełniło się marzenie wielu drużyn harcerskich. Czegoś takiego mało kto z nas się spodziewał.