Relacja z biwaku
Zapraszam do przeczytania artykułu SuperBartasa o naszym marcowym biwaku. Relacja ta ukaże się w majowym numerze gazetki parafialnej.
W dniach 20 – 22 marca odbył się biwak harcerski w Parzynowie koło Ostrzeszowa. Około godziny 15.00 zebraliśmy się na dworcu zachodnim. Po chwili wyjechaliśmy pociągiem. Podróż do Ostrzeszowa miała trwać około 2 godzin. Jednak pociąg zdążył się popsuć… i trwała 3 godziny! Spóźniliśmy się przez to na autobus. Zrezygnowani zrobiliśmy zakupy i czekaliśmy na następny. Niestety autobus się nie zjawił, czego do dzisiaj nie umiemy wytłumaczyć i musielibyśmy iść pieszo gdyby nie harcerze z Ostrzeszowa. Tylko dzięki ich życzliwości dojechaliśmy samochodem do Samotni przed zmrokiem. Ostatnia ekipa doszła tam prawie pieszo. Wieczorem pechowego dnia zjedliśmy kolację i poszliśmy spać, aby nabrać sił na kolejne dni biwaku.
Okazało się że jest to dom księdza więc sobotę rozpoczęliśmy od modlitwy w kaplicy. Następnie zjedliśmy śniadanie i udaliśmy się na gry terenowe. Najpierw podzieliliśmy się na trzy zespoły i zagraliśmy w Capture The Flag. Celem gry jest odnalezienie kryjówki przeciwników i podebranie im wszystkich flag. Jeden zespół został rozbity, ale między dwoma pozostałymi nie nastąpiło rozstrzygnięcie. Następnie zagraliśmy w Grunwald 1410. Nazwa jest zwyczajowa, bo to nasza autorska gra. Zasad tu nie przedstawimy – pozostaną znane tylko wtajemniczonym. Czas gier szybko upłynął i musieliśmy iść na obiad. Po obiedzie zagraliśmy w nową grę, Dwa Hasła. Gra zaczęła się tym, że każdy dostał kartkę z hasłem i odzewem oraz chustę. Następnie oddaliliśmy się od samotni i czekaliśmy na gwizdek rozpoczynający zabawę. Celem gry było to, aby jak najwięcej osób z danego zespołu dotarło do Samotni. Aby rozpoznać kto jest w czyjej drużynie trzeba było zapytać go o hasło. Odzew gwarantował spotkanie przyjaciela. Oczywiście można tu było stosować różne sztuczki. Już po chwili znaleźli się tacy, którzy znali wszystkie hasła i odzewy! Po grze zjedliśmy kolację i z niecierpliwością wyczekiwaliśmy kolejnych rozrywek. W tym czasie odbyła się kapituła stopni i sprawności. W czasie kapituły rozpoczęła się kolejna gra. Najpierw alarm i zbiórka przed samotnią. Było już ciemno… Zastęp otrzymywał za zadanie zdobyć Coca Cole ukrytą przy krzyżu na Kobylej Górze. Miał przy tym zachować wszystkie zasady zwiadu. Drugi zastęp miał za zadanie odbicie Coli od tego zastępu, który poszedł na zwiad. Pierwszy nie wiedział co go czeka, więc powodzenie akcji zależało od zastosowania się do zasad zwiadu. Jedna z nich brzmi: ze zwiadu nigdy nie wracaj tą Samoa drogą. Nie trzeba się pytać jak było! Większości zastępów udało się odbić łup. Z wyjątkiem jednego. Nie mogli oni znaleźć Coli na Górze. Na szczęście pomógł im przyboczny. Zaraz po apelu posprzątaliśmy w samotni i wyruszyliśmy w stronę Kobylej Góry na PKS. Autobus przyjechał bardzo szybko więc zostało nam dużo czasu do odjazdu pociągu. W tym czasie większa część drużyny udała się do sklepu, aby kupić zapasy na drogę. Na miejscu była piekarnia, więc wszyscy objadali się ciepłymi bułeczkami. W Ostrzeszowie byliśmy też na Mszy Św., po której spotkaliśmy ostrzeszowskiego hufcowego. Przed odjazdem drużynowy odczytał rozkaz. Apel odbył się pod wielką lilijką (symbolem harcerzy), która jako pomnik stoi w ostrzeszowskim parku. Pociąg przyjechał około godziny 14.00. Podróż nie trwała długo, o 16.20 byliśmy już w Poznaniu. To był naprawdę niezapomniany i pełen emocji biwak.
Bartosz Górski